sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 5

WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI <3
(Spóźnione,ale Ciiicho xD )

Rozdział 5 

Nagle obudził mnie głos.Tak znajomy mi głos.Riker.
-Przemyślałem twoją propozycję.I stwierdzam iż skoro jesteś taka chętna to chodźmy.-Uśmiechnął się chytrze.Chociaż tego nie widziałam to to czułam.Myślałam,że mój podstęp sprawi,że on przestanie...Pomyliłam się.
Powoli podniosłam się z łóżka i podeszłam do niego grając,że tego chcę.
-To gdzie idziemy?-Wyszeptałam jeżdżąc rękami po jego klatce piersiowej,którą przykrywała błękitna koszulka opinająca jego mięśnie.Jęknął cicho kiedy przeszłam rękami z jego torsu na jego krocze.
-Idziemy w śnieg czy do naszego starego domku na drzewie?-Przygryzł wargę z podniecenia.
-Gdziekolwiek.-Szepnęłam podniecona do jego ucha.CO JA ROBIĘ?!CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE?!JA TEGO CHCĘ!...
[Muhahahahahahah xD Scena 18+ więc ten....no...tego.....Będzie Ostro :3 xD -LittleSadGirl aka Alex]
Pociągnął mnie za rękę.Bez oporu poszłam za nim.Po chwili znaleźliśmy się w domku na drzewie który kiedyś razem zbudowaliśmy.W rogu stało stare łóżko.
-Miejmy nadzieję że wytrzyma.-Mruknęłam zdejmując z niego koszulkę.
-Zaraz się przekonamy.-Pchnął mnie już w samej bieliźnie na łóżko.Po kilku sekundach on leżał już na mnie całując mój dekolt.Moje ręce natomiast powędrowały do jego spodni.Jednym ruchem pozbawiłam go ich rzucając je tym samym w kąt gdzie leżała moja piżama.Jego palce delikatnie wodziły po mojej skórze wywołując u mnie przyjemne dreszcze.Sięgnęłam do zapięcia mojego stanika i odpięłam go.Blondyn ujął w palce ramiączko i zaczął się nim bawić,ale po dość krótkiej chwili stanik dołączył do naszych ubrań.Całował mnie po piersiach ssąc od czasu do czasu twarde już sutki.Pojękiwałam.Po raz pierwszy było mi tak dobrze.Czułam,że Riker już nie wytrzyma dłużej gry wstępnej.Miałam Rację.Zdjął bokserki i moje majtki po czym powoli we mnie wszedł.Na początku poruszał się we mnie delikatnie,ale z czasem zaczął robić to coraz mocniej,głębiej i szybciej.Nasze ciche pojękiwania mieszały się ze sobą.Mój oddech był szybki,a o sercu to już wole nie mówić.Czułam jak rozchodzi się po mnie od środka ciepło.Chłopak trzymał mnie za biodra i przyciskał mocniej do siebie.Po upływie kilku minut obydwoje doszliśmy.Położyliśmy się obok siebie i staraliśmy uspokoić oddechy.Gdy je w końcu uspokoiliśmy ubraliśmy sie i wróciliśmy do naszych pokoi.Położyłam się na łóżku i wyczerpana usnęłam.

************
Hej Kochani <3
Tak,wiem zawaliłam bo rozdział miał być 24 a jest 27,ale byłam na święta u cioci i nie miałam kiedy napisać :/
W każdym razie....CZY WY WIECIE JAK CIĘŻKO SIĘ PISZE SCENY 18+? Masakra jakaś..UGH.... XD Ale dałam radę niczym Bob Budowniczy XD
Następny rozdział pisze Szaka Laka <3 
Komentujcie jeśli wam się podoba <3
-LittleSadGirl



poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 4

Rozdział 4
   Zaczął się tydzień świąteczny. Razem z całą rodziną wyjechaliśmy z Los Angeles do Littleton by spędzić tam święta z rodziną i nacieszyć się śniegiem. Zawszę bałam się tam wracać ze względu na masakrę, która odbyła się w Columbine High School nawet nie tak dawno. ( Jeżeli ktoś chce o tym poczytać to macie tu link  : Maskara, link. Ja osobiście oglądałam film i to co tam się wydarzyło jest nie do pomyślenia, pamiętam go już rok. ~ Szakalaka. ) Rodzice siedzieli z przodu a ja z Ross'em i Rikerem z tyłu, Rocky i RyRy przed nami. 
- Robiłaś to kiedyś w śniegu? - szepnął mi Riker do ucha. Nie mogę w to uwierzyć. Nawet w rodzinnym mieście?! 
- Nie...ale z chęcią spróbuje. - był zdezorientowany. Tak, udało mi się go zbić z tropu! 
- Ja... - zaczął ale odpowiedziałam mu znakiem ręki i przytuliłam się do Ross'a. Całą drogę spałam.
Dojechaliśmy około godziny 10 rano. W porównaniu do L.A było tu już śniegu ponad kostki. Wyjęłam z samochodu walizki i poszłam do domu dziadków by się z nimi przywitać. 
- Rydel! Słoneczko! - przywitał mnie dziadek. - Boże jak ty wyrosłaś! Już nie masz grzywki ani różowych strojów!
- Tak, racja. Trochę ciężko będzie spędzać te święta...
- Masz racje...babcia była by szczęśliwa, że przyjechaliście. A teraz zapraszam na drugie śniadanie!
   Siedzieliśmy przy stole jak za dawnych lat. Brakowało mi tego co rocznego pytania babci " Rydel a mosz już chłopaka? " teraz bym też odpowiedziała, że nie ale za rok...kto wie co Ratliff wymyśli. Kończąc jeść wpadłam na pewien pomysł, który pomoże mi uciec od Riker'a. Trzeba grać tak jak on. Popatrzyłam się na niego a on to zobaczył, skierowałam wzrok tak by zrozumiał, że musimy pogadać na samotności. Wysziśmy przed dom. 
- No to jak...pokażesz mi na co cię stać na mrozie? - uśmiechnęłam się.
- Rydel ja nie rozumiem...
- No jak to nie? Przecież sam to proponowałeś dziś w aucie...
- No tak. Teraz nie mam ochoty, pa. - powiedział szybko i wbiegł do domu. To jasne. Moja chęć nie będzie mu sprawiać przyjemności. 
   Po roku znów znalazłam się w moim starym pokoju. Miał drewniane, brązowe ściany. Pokój znajdował się na poddaszu i podtrzymywały go kolumny, które były obwinięte światełkami na choinkę. Na podłodze leżała miała sierść niedźwiedzia, zawszę mam nadzieje, że sztuczna. Moje łóżko było jednoosobowe od czego zdążyłam się odzwyczaić a musiałam znów ponieważ będziemy to aż do 1 stycznia. Rozpakowałam się i walnęłam na łóżko. Od razu lała się fala wspomnień. Gdy byłam chora i babcia dawała mi lekarstwa, gdy tata czytał mi bajki na noc, gdy dziadek opowiadał historię z dzieciństwa. Naleciały mi łzy do oczu, wiedziałam, że to już nie wróci. 
- Rydel...możesz mi doradzić? - Ross wszedł mi do pokoju. - Delly co się stało?
- Nie nic Ross. Tylko...tylko se wspominałam. W czym pomóc? - zapytałam ocierając oczy rękawem.
- Bo na święta...ubrać Różowe czy zielone bokserki...
- Boże Ross...co za różnica.
- Ej! Chce żeby moja dupa wyglądała seksownie w kolorze na święta.
- No to się wciśnij w zielone. - rzuciłam w niego poduszką dając mu znak, że ma wyjść. Tak zrobił, pokazując mi język.  
   Wstałam i poszłam pod prysznic, przebrałam się w koszule nocną i poszłam do pokoju Riker'a, polubiłam go męczyć.
- Rikuś...to może teraz? - uśmiechnęłam się.
- Rydel, nie! Już nie! Zostaw mnie, proszę. - i wyszłam. Wróciłam do pokoju i poszłam spać, już jutro święta.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejooo!
Jest rozdziaaał!
W końcu!! ;_; 
Kolejny rozdział 24 grudnia :3 
Więc a już raczej nie będę pisać, zostawiam kolejny rozdział Alex, taki świąteczny #hehe.
Więc wesołych, narka B)
Szakalaka

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 3

Rozdział 3
   - Riker! - krzyknęłam i podbiegłam do brata. 
-Rydel!? Co ty tu robisz? Wracaj do domu... - odparł.
- Przestań! Wróć do domu ale ze mną!
-Nie rozkazuj mi.-Złość w jego oczach była przerażająca.
-Riker...proszę....-Spojrzałam chłopakowi prosto w oczy.
-Rydel idź do domu,bo nie ręczę za siebie..-Jeśli teraz stąd nie odejdę to dzisiaj znowu to zrobi...Ale nie mogę pozwalać mu na to żeby upił się jak świnia i ledwo co trzymający się na nogach wrócił do domu...
Jednak strach zrobił swoje.Odwróciłam się i odeszłam.Gdy byłam już dość daleko spojrzałam w stronę brata.W oczach zebrały mi się łzy.Z całych sił starałam się je stłumić.Nagle usłyszałam pisk opon obok mnie.
-Rydel podwieźć cię?-Usłyszałam głos Ellingtona.
-Jasne.-Uśmiechnęłam się mimowolnie widząc go ubranego w różową koszulkę i jeansy które wyglądały jak damskie.Podejrzewam że wcisnęłabym się w nie.Wsiadłam do samochodu i zaczęłam rozmowę z przyjacielem.Ellington jest jedynym facetem któremu w 100% ufam,ale on także nic nie wie o gwałtach.To straszne że każdy z R5Family uważa Rikera za tego grzecznego z zespołu.Nikt nie wie jaki jest tak naprawdę...
-Sunday morning rain is falling.-W radiu akurat leciało 'Sunday morning'.Ratliff śpiewał tę piosenkę na cały regulator.Wydaje mi się że słychać go było w Nowym Yorku.
- Ell...- zaczęłam ale tak głośnio śpiewał, że nie dało rady mnie usłyszeć. - Ell!
- Woow! - krzyknął i ściszył. - Co...co się stało?
- Muszę z Tobą pogadać...chodzi o Riker'a...dziś znów się napił.
- No wiesz czasem chłopak musi się napić...
- Ale on był agresywny! - zbierało mi się na płacz.
- Boże Delly...jak zwykle przesadzasz...- był zirytowany. Przestałam z nim rozmawiać.
   Siedząc w pokoju zrozumiałam, że była to nasza pierwsza kłótnia. Wiem, może to zabrzmieć jakbyśmy bili razem...ale tak nie jest! Na pewno jesteśmy bliżej niż z innymi znajomymi ale nikt jakoś nie robi pierwszego kroku. Rozpakowałam ciuchy ze sklepu i powiesiłam w szafie. Przebrałam się w dres, w którym chodziłam po domu i zaczęłam ćwiczyć do następnego koncertu. Nawet nie zauważyłam kiedy nastała piąta popołudniu. Jak zawszę Rocky był ze swoją dziewczyną na plaży albo gdzieś tam, Ross jeszcze nie wrócił, Ell poszedł się zdrzemnąć...a Riker? Już przestało mnie to obchodzić. Postanowiłam się przejść...w dresie po osiedlu to chyba normalne, co nie? Spacerując po osiedlu spotkałam Ross'a i Riker'a...napitych...zaraz, napitych!?
- Riker! Coś ty mu zrobił?! - krzyknęłam.
- Weźźź się odwal! Nic mu nie zrobiłem...
- Ta jasne! Upiłeś go! On jeszcze nie ma 21 lat dla twojej wiadomości! Idiota...- po tych słowach złapał ją za szyje.
- Nie będziesz mnie tu od Idiotów wyzywać szmato! Bój się dziś! - odrzucił mnie na bok i wrócił do domu.
- Rydel...co się dzieje? - zapytał Ross.
- Nie...nic...
- Przecież widzę! Coś chce ci zrobić...koniec dziś śpisz ze mną.
- Ale...w sumie dobrze. - zgodziłam się i wróciliśmy do domu. To była pierwsza noc, która była bezpieczna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chcę z góry was przeprosić, że nie było tak długo żadnego rozdziału. 
Alex miała sprawdziany w tamtym tygodniu, a ja miałam bark weny. 
Skończyłam ten rozdział i zaczęłam, a Alex też dużo napisała. 
Postanowiłam już go dokończyć żebyście mieli co czytać.
Rozdział nie jest najlepszy ( brak weny ;// )
Ale kolejny będzie raczej lepszy. 
Póki co mogę zaprosić do czytania i komentowania.
Pozdr. Szakalaka. B)

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 2

Rozdział 2
   Około godziny 5 nad ranem Rydel została zrzucona z łóżka. Wstając w ciemności rozpoznała Ross'a.
- Co ty tu robisz... - zaczęła się lekko cofać.
- Bo ten no...nie mogę spać...i liczyłem, że mi pomożesz. 
- Że w sensie? - spytała przestraszona. Dalej miała w głowie wspomnienia z nocy.
- Pamiętasz, że kiedyś jak byłem mały to robiłaś mi kakao w nocy...wrócimy do tego? - zapytał podając jej rękę. 
- Oczywiście! - złapała dłoń brata. Była szczęśliwa, że mogła zrobić coś co kochała za młodu. Kochała brata i chciała zrobić wszystko by był szczęśliwy.
   Siedzieli przy stoliku nic nie mówiąc. Rydel zauważyła, że Ross patrzy na zdjęcie rodziców. W sumie od tego się wszystko zaczęło. Rodzice wracali z tygodniowych wakacji. Spędzili je Las Vegas. wracali wieczorem gdy było już ciemno, byli na autostradzie do Los Angeles. Jednak w tym momencie jakiś naćpany, ścigany przez policję mężczyzna jechał z niedozwoloną prędkością i ich potrącił. Zginęli na miejscu. Osierocili piątkę dzieci ale patrząc na to, że Riker mógł już podjąć odpowiedzialność za resztę, bez wahania się na to zgodził. Rydel już nie wspominała tamtych czasów, teraz miała swoje problemy. Chciała się stąd wyrwać jednak trzymał ją zespół. Przecież jak ucieknie to wszystko się rozpadnie. 
- Rydel, co jest? Od jakiegoś czasu jesteś jakaś taka no...inna. Obca, sama, co jest? 
- Nic Ross...nie martw się. - odparła
- O jezu Delly przecież widzę, tak? Kiedyś...kiedyś mi powiedziałaś, że jestem twoim ulubionym bratem i, że mogę Ci wszystko powiedzieć i tak robiłem. Myślałem, że ty też mi o wszystkim mówisz... - wstał i wrócił do pokoju. 
- Ohh Ross...chciałabym Ci tyle powiedzieć... - powiedziała gdy była już sama. Z chęcią by mu wszystko powiedziała, poprosiła o pomoc ale jak? I tak by nie uwierzył. Blondynka wstała i wróciła do pokoju. 
   Rydel miała dość ładny pokój. Białe drzwi oraz miętowe ściany pokazywały, że mieszka tutaj kobieta, a nie dziewczyna z gimnazjum. Oczywiście zaszły zmiany, wcześniej był różowy! Łóżko miała ułożone po królewsku, wisiały nad nim zdjęcia rodzinne, a łóżku zdobił stos poduszek. W kącie stało biurko, które nawet służyło trochę do nauki, w końcu sama chciała się kiedyś dostać na studia. Obok była szafka na książki, płyty, zdjęcia, pamiątki z różnych miejsc i rzeczy od fanów. Za to jej ulubionym miejscem była kanapa, która stała przed wielkim oknem z panoramą na Los Angeles. W weekendy lubiła tam siadać z kawą, gazetą czy komputerem, a wieczorami kochała patrzeć na miasto. Wchodząc do pokoju zawszę było czuć zapach lawendy, pokochała go już parę lat temu. Na początku kochała go jej mama więc tego zapachu było wszędzie, że Delly sama go polubiła... w dodatku przypominał mamę.  Blondynka przebrała się w jeansy, koszulkę na ramiączkach oraz sweter pożyczony od Ell'a. Zrobiła lekki makijaż.
- Mam nadzieje, że wyglądam dość spoko jak na dzisiejsze doświadczenia... - powiedziała do swojego odbicia w lustrze i zeszła na śniadanie. 
- Hej Rocky. - przytuliła się do brata i zasiadła do stołu.
- Mam nadzieje, że ci zasmakują...nie jestem w tym mistrzem. - podał jej tosty francuskie. 
- Tosty? A co to za okazja? 
- A bo Ross lubi...
   Bo śniadaniu Rydel wybrała się na zakupy. Było ciepło, słonecznie...z resztą tak jest zawszę w L.A. Zaczepiło ją parę fanów, którym dała autografy i zrobiła sobie z nimi zdjęcie. Kupiła nową sukienkę z, którą wystąpi na koncercie promujący nowy singiel " Smile " . Wracając zobaczyła bijących się facetów. Na początek chciała ich ominąć, tutaj to codzienność. Jednak zobaczyła, że jeden z nich to ktoś kogo nie może olać. 
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Witam, witam! 
Przychodzę z 2 rozdziałem :3 
Mam nadzieje, że się podobał! 
Komentujesz = Motywujesz 
Kolejny rozdział niedługo a będzie napisany przez Alex B)) 
Dziękuje, pozdrawiam / Szakalaka

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 1

Rozdział 1
    Gdy tylko została zmuszona wejść do pokoju, nie chciała dać się tak łatwo. Wskoczyła na łóżko, pod kołdrę i skuliła się jak małe dziecko, które chce uciec od problemów. 
- To nie zadziała... - powiedział i zaczął się do niej dobierać  
- Zostaw proszę , ja nie chce! 
- Jakoś zawszę mogłem tutaj uciec od problemów! I nagle ty masz jakieś problemy! 
- Nigdy tego nie chciałam! Ale po co miałeś to wiedzieć!? I tak nic by się nie zmieniło...też mi rodzina. - po tych słowach walnął ją z otwartej ręki w twarz. Szybko pod siłą uderzenia upadła twarzą w pościel.
- Jesteśmy tą zasraną rodziną! A jeżeli tego nie doceniasz to twój problem...
- Moim problemem jesteś ty i... - powtórzył walniecie. 
   Tym razem zaczęła płakać, poddała się mu. Był to kolejny płacz wstydu, bezsilności i rozpaczy. Poczuła jak zdejmuje z niej piżamę, zamknęła oczy. ( EJ DOBRA WCHODZIMY W + 18 BO KTOŚ O TO PROSIŁ ;-; , CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZBOCZEŃCU XD :> ) 
Powoli czuła, że w nią wchodzi...Zaczęła go błagać by przestał, odpuścił ale on jakby głuchy na to wszystko ruszał się w niej coraz szybciej. Oboje zaczęli słyszeć swoje coraz szybsze i krótsze oddechy. Rydel i tak próbowała uciec, a blondyn widząc to i tak nie dał za wygraną i przywiązał ją do łóżka, była w pułapce. Później kazał jej się pobawić swoim koleżką. ( Mi naprawdę trudno to pisać .-. )   Najpierw pobawiła się z nim ręką by później zacząć z nim na serio. Po dwóch godzinach wszystko się skończyło. 
- Dobranoc. - odparł chłopak i wrócił do swojego pokoju.Ona tłumiąc łzy wstała i chwiejnym krokiem poszła do łazienki.Stanęła przed lustrem i obejrzała siebie.To wszystko co działo się w tym domu zamykała w sobie.Chciała zapomnieć lecz ON ciągle powracał,żeby zaspokajać swoją potrzebę.Nienawidziła siebie samej za to,że nie potrafi się mu postawić.W żaden sposób zaprotestować.On tłumi w niej jakikolwiek zalążek buntu.Czy się go bała?Oczywiście.
Po raz ostatni spojrzała w lustro i wzdrygnęła się na swój widok.Wyszła z pokoju czystości,podeszła do szafy i wyciągnęła w niej nową czystą piżamę której ON jeszcze nigdy nie dotknął.Tamtą natomiast wyrzuciła do kosza stojącego w rogu pokoju obok dużej białej toaletki.Ponownie podeszła do okna,usiadła na parapecie i patrzyła w dal.Zanurzyła się w lawinie wspomnień której nie potrafiła zatrzymać.
 Był to 1 września.Niedługi czas po wypadku rodziców.Siedziała w swoim pokoju na parapecie.Czytała książkę ,,Okularnica" ,gdy ON nagle wszedł do pokoju.Podszedł do niej bez słowa i ciągnąc ją z całej siły za ręce rzucił na łóżko.Próbowała się wyrwać,ale ON był silniejszy.Wyczuła od niego dużą ilość alkoholu,a w jego oczach zauważyła,że ćpał.Nie przejmował się jej sprzeciwieniami.Zaczął zdzierać z niej ubrania.To był pierwszy raz kiedy ją zgwałcił.Od tamtej pory robił to ciągle.Przez ostatnie 2 lata towarzyszył jej nieustanny strach,że ON wróci i znów jej to zrobi..
Przerwała rozmyślenia,ale nie chciała wracać do łóżka,w którym przed chwilą to miało miejsce.Jakże bardzo nienawidziła tego domu.Jakże bardzo ona chciała stąd uciec...
Usnęła.Rano obudził ją........

                                                *******************************
Hej Kochani <3
Z tej strony LittleSadGirl lub Alex jak wolicie :)
Pierwszą część rozdziału (Łącznie ze sceną 18+ ) Pisała Szakalaka <3
Ja napisałam drugą część :D 
Komentujcie jeśli wam się podobał rozdział.
Wygląd robiony przeze mnie :3 Podoba wam się?Czy mam coś poprawić? :)
 ~LittleSadGirl

piątek, 5 grudnia 2014

Prolog

Prolog
   - Dziękujemy Oslo! Kochamy was! - krzyknął Riker, zrobiliśmy ukłon do widowni i schowaliśmy się za kulisy.
- Wow...niesamowity koncert, prawda? - zwrócił się do mnie.
- Oczywiście...
   Weszliśmy do garderoby. Była niezbyt wielka, jak dla mnie idealna. Od razu poczułam zapach orzechów i perfum. Tak było w każdej ale to każdej garderobie. Zasiadłam przed lustrem patrząc się w swoje odbicie...dlaczego to robię...dlaczego im na to pozwalam....
- Rydel! - krzyk Ellingtona wyrwał mnie z myślenia nad własną egzystencją.
- Hym?
- Plz dziewczyno, już 10 minut siedzisz przed lustrem! Albo coś robisz albo zwolnij miejsce.
- Masz racje, sorry. - odparłam i zabrałam się do zmywania makijażu.
   Minęła godzina, później dwie a ja dalej nie śpię! Wstałam i podeszłam do okna. Widok na Los Angeles nocą jest wręcz niesamowity, tyle świateł, zdaje się jakby miasto nie spało, a śpi. Tysiąc ludzi już dawno zasnęło, gotowi na kolejny dzień pracy czy też szkoły. Ale ja nie. Moje życie jest totalnie inne...Wstaje, ogarniam się i jadę gdzieś, czy to na koncert, wywiad, zdjęcia ale jeszcze nigdy nie miałam stresu w poranek i nie zastanawiałam się czy dostanę kolejną jedynkę za brak przygotowania się do testu, po prostu zawszę inna. Błysk! Coś błysnęło w oknie! Rozglądam się ale na dworze nic nie ma, zatem odwracam się i jest. Wrócił by znów to zrobić. 
- Rydel, chodź...chce Ci coś pokazać. - zawszę tak mówi.
- Nie, proszę...nie chce. - podchodzi do mnie i łapie mnie za nadgarstki, stanowczo za mocno.
- Nie obchodzi mnie czy ty chcesz...wstawaj i chodź. - odpowiedział szorstko i stanowczo. Popatrzyłam na widok za oknem i wykonałam jego polecenie z myślą czy i tym razem burza za oknem zagłuszy wszystko co się zaraz wydarzy....
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Tak to był prolog .-. 
Jeżeli się spodobał ( a miał! XD  ( ͡ ° ͜ ʖ ͡ °) ) 
Too nie obrażę się jak skomentujesz! Raczej zapewnisz sobie 1 rozdział xde
To nie jest wymuszanie komentarzy :((
Komentarze tylko motywują do dalszej pracy! :) 
Blog prowadzony w DWÓJKĘ !
Prolog napisałam ja B) SZAKALAKA <3 XDXD
Dziękuje, pozdrawiam i zachęcam do wpadania na bloga! Kto przeczytał do końca ten prooops!