Rozdział 4
Zaczął się tydzień świąteczny. Razem z całą rodziną wyjechaliśmy z Los Angeles do Littleton by spędzić tam święta z rodziną i nacieszyć się śniegiem. Zawszę bałam się tam wracać ze względu na masakrę, która odbyła się w Columbine High School nawet nie tak dawno. ( Jeżeli ktoś chce o tym poczytać to macie tu link : Maskara, link. Ja osobiście oglądałam film i to co tam się wydarzyło jest nie do pomyślenia, pamiętam go już rok. ~ Szakalaka. ) Rodzice siedzieli z przodu a ja z Ross'em i Rikerem z tyłu, Rocky i RyRy przed nami.
- Robiłaś to kiedyś w śniegu? - szepnął mi Riker do ucha. Nie mogę w to uwierzyć. Nawet w rodzinnym mieście?!
- Nie...ale z chęcią spróbuje. - był zdezorientowany. Tak, udało mi się go zbić z tropu!
- Ja... - zaczął ale odpowiedziałam mu znakiem ręki i przytuliłam się do Ross'a. Całą drogę spałam.
Dojechaliśmy około godziny 10 rano. W porównaniu do L.A było tu już śniegu ponad kostki. Wyjęłam z samochodu walizki i poszłam do domu dziadków by się z nimi przywitać.
- Rydel! Słoneczko! - przywitał mnie dziadek. - Boże jak ty wyrosłaś! Już nie masz grzywki ani różowych strojów!
- Tak, racja. Trochę ciężko będzie spędzać te święta...
- Masz racje...babcia była by szczęśliwa, że przyjechaliście. A teraz zapraszam na drugie śniadanie!
Siedzieliśmy przy stole jak za dawnych lat. Brakowało mi tego co rocznego pytania babci " Rydel a mosz już chłopaka? " teraz bym też odpowiedziała, że nie ale za rok...kto wie co Ratliff wymyśli. Kończąc jeść wpadłam na pewien pomysł, który pomoże mi uciec od Riker'a. Trzeba grać tak jak on. Popatrzyłam się na niego a on to zobaczył, skierowałam wzrok tak by zrozumiał, że musimy pogadać na samotności. Wysziśmy przed dom.
- No to jak...pokażesz mi na co cię stać na mrozie? - uśmiechnęłam się.
- Rydel ja nie rozumiem...
- No jak to nie? Przecież sam to proponowałeś dziś w aucie...
- No tak. Teraz nie mam ochoty, pa. - powiedział szybko i wbiegł do domu. To jasne. Moja chęć nie będzie mu sprawiać przyjemności.
Po roku znów znalazłam się w moim starym pokoju. Miał drewniane, brązowe ściany. Pokój znajdował się na poddaszu i podtrzymywały go kolumny, które były obwinięte światełkami na choinkę. Na podłodze leżała miała sierść niedźwiedzia, zawszę mam nadzieje, że sztuczna. Moje łóżko było jednoosobowe od czego zdążyłam się odzwyczaić a musiałam znów ponieważ będziemy to aż do 1 stycznia. Rozpakowałam się i walnęłam na łóżko. Od razu lała się fala wspomnień. Gdy byłam chora i babcia dawała mi lekarstwa, gdy tata czytał mi bajki na noc, gdy dziadek opowiadał historię z dzieciństwa. Naleciały mi łzy do oczu, wiedziałam, że to już nie wróci.
- Rydel...możesz mi doradzić? - Ross wszedł mi do pokoju. - Delly co się stało?
- Nie nic Ross. Tylko...tylko se wspominałam. W czym pomóc? - zapytałam ocierając oczy rękawem.
- Bo na święta...ubrać Różowe czy zielone bokserki...
- Boże Ross...co za różnica.
- Ej! Chce żeby moja dupa wyglądała seksownie w kolorze na święta.
- No to się wciśnij w zielone. - rzuciłam w niego poduszką dając mu znak, że ma wyjść. Tak zrobił, pokazując mi język.
Wstałam i poszłam pod prysznic, przebrałam się w koszule nocną i poszłam do pokoju Riker'a, polubiłam go męczyć.
- Rikuś...to może teraz? - uśmiechnęłam się.
- Rydel, nie! Już nie! Zostaw mnie, proszę. - i wyszłam. Wróciłam do pokoju i poszłam spać, już jutro święta.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejooo!
Jest rozdziaaał!
W końcu!! ;_;
Kolejny rozdział 24 grudnia :3
Więc a już raczej nie będę pisać, zostawiam kolejny rozdział Alex, taki świąteczny #hehe.
Więc wesołych, narka B)
Szakalaka
hahhaha dobry sposób xD
OdpowiedzUsuńnieźle Rydel xD
hahahhahhah
ciekawe jak długo xD
ej..a to nie tak, że ich rodzice nie żyją?
bo już się chyba pogubiłam ;/
wspomnienia.....
no tak
czekam na nexta^^
pozdrawiam <5
Masz racje, mój błąd ;// Już zapomniałam, że nie żyją. Błąd przy pracy ;_; XD
Usuń